Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.3 183.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

tów (do rewizyi rachunków), geometrów, budowniczych, panów wodnych. W dzień pełniła służbę przy magistracie milicja miejska czyli milicjanci lub pachołkowie. W nocy obchodzili miasto stróże, śpiewając co godzina i odzywając się grzechotkami, uzbrojeni w halabardy.

Magna bestia. Tak nazywano potężną pieczeń z łosia, podawaną nieraz w domach możnych[1].

Magnetyzm. Już w pierwszej ćwierci XIX w. zajmowano się w Polsce magnetyzowaniem ludzi, nazywając mówiących w śnie magnetycznym „jasnowidzącymi“, przywiązywano bowiem do ich mowy znaczenie wyroczni. Wówczas to upowszechniła się wiara, że chorzy mogą w śnie magnetycznym przepisywać sobie najskuteczniejsze lekarstwa i dlatego z posiedzeń podobnych spisywano najdokładniejsze protokóły. Hr. Adam Starzeński, przeglądając około roku 1880 papiery rodziny Szczuków w Ciechanowcu podlaskim, znalazł podobny protokół spisany w „Poniedziałek dnia 11 Listopada 1822 r. w przytomności Dominika brata, W-nej Anny Bartochowskiej, W-go Glogera y Ośniałowskiego.“ Uśpioną została cierpiąca gospodyni domu, pani Dominikowa Szczukowa, przy czem byli obecni: brat pana Dominika, gospodarza domu, i sąsiedzi ich: Gloger z Dobroch, Ośniałowski i pani Bartochowska. Protokół spisany na papierze grubym bibulastym i przesłany nam w oryginale przez hr. Adama Starzeńskiego tak się zaczyna: „Glogerowi wcale nie iestem przeciwna, bo on mnie dawno radził. Ja sama, usypiając w Kossewie, żądałem tego, aby był przytomny. Bo on iest człowiek podciwy, on mi w tym dopomógł, że ia Jendrusia przyprowadziłam do zdrowia. Niechay mu ś-ta będzie chwała za to, że mi dopomógł Jendrusia wyleczyć. Jendruś mnie uratował od gorączki. Dla siebie y dla niego chciałam y wyiechałam z Warszawy. Będę ia miała może ieszcze cierpienia powiedzieć Andrusiowi, że mówiłam Szczuckiemu, że nie będę mogła brać dłużey nad dwie niedziele tych proszków. Teraz będę mogła pijać orszadę: to mi będzie ściągać z płuców flegmę. Nigdy nie bywałam tak zdrowa, iak ia dziś iestem tak zdrową, zawsze musiałam leżeć przez 5 dni w łóżku. Mam za co Opatrzności dziękować, ponieważ moie zdrowie iest polepszone. Źle, że tu niema doktora, bo przy nim miałam radzić Ośniałowskiemu. Trudno jest radzić bez doktora. Może rady nie będą błędne, bo ia nie radzę wielu osobom, nie będę wysilała swego umysłu wielu radami i t. d. Mam ieszcze przez ieden stopień przechodzić do mego Jasnowidzenia. Gdybym magnetyzm zerwała, tobym nie doszła do Jasnowidzenia y na przyszłość byłby dla mnie szkodliwym i t. d. Tobie, Glogerze, ia mam zawsze wdzięczność, boś mnie zawsze rozsądnie radził magnetyzm – y dziś masz prawdziwą satysfakcyą, widząc mnie tak wiele zdrowszą“ i t. d., i t. d.[2]

Maiż, w języku łowieckim młody orzeł lub sokoł, którego zaczęto wprawiać do polowania. Stąd w dawnej polszczyźnie młodzik niedoświadczony zwany był żartobliwie maiż, tak jak stary bywalec zwany był ćwikiem.

Majdan, wyraz turecki, oznaczający w ogólności duży plac, rynek, dziedziniec, na który zbierają się ludzie w pewnym celu. W Stambule jest wiele takich placów, np.: at-mejdan — plac konny, et-mejdan — plac mięsny, ok-mejdan — plac strzelecki. Majdanem nazywali Polacy rynek obozowy, na którym było targowisko dowożonych prowjantów oraz podział i licytacja zdobytych łupów. Niekiedy za połowę ceny dawanej przez kupca lub szynkarza na majdanie towarzysz miał prawo brać z rzeczy zdobycznych to, co mu się podobało. Majdanem nazywano warzelnie saletry, również każdy rynek fabryczny, a zwłaszcza plac wśród lasu, gdzie wypalano po-

  1. Nazwa łacińska magna bestia i włoska gran bestia, nie oznaczała właściwie pieczeni łosiej, lecz łosia samego.
  2. W artykule o magnetyzmie opuszczona została wzmianka, że w latach 1816—1818 wydawano w Wilnie pismo wyłącznie mu poświęcone p. n. „Pamiętnik magnetyczny wileński“.