Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.3 215.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

lacyjne, przyślą swoich plenipotentów do Komisyi policyi, skarbu i asesoryi, którzy w rzeczach miast i handlu głos stanowczy mieć będą, a po dwuch latach służby zostają szlachcicami. Do Komisyi rządowych i cywilno-wojskowych, województw, ziem i powiatów, dozwolono obierać i posesjonatów miejskich. Miasta wyjęte zostały z pod wszelkich sądownictw szlacheckich i duchownych. Sądy apelacyjne miejskie naznaczono: w Warszawie, Krakowie, Lublinie, Łucku, Żytomierzu, Winnicy, Kamieńcu podolskim, Drohiczynie, Poznaniu, Kaliszu, Gnieźnie, Łęczycy, Sieradzu, Płocku, Wilnie, Grodnie, Kownie, Nowogródku, Mińsku, Brześciu litewskim i Pińsku. Do tych sądów mieszczanie mieli obierać sędziów co dwa lata. Sprawy kryminalne tylko do nich należały, ale wyroki śmierci musiały być zatwierdzane przez Asesorję. Oczywiście wszystko to odnosiło się do miast królewskich, bo duchowne i szlacheckie zależały od umów wzajemnych, mieszkańcy bowiem ich nie byli glebae adscipti. Zresztą miasteczka prywatne różniły się od wiosek tem, że się w nich odprawiały jarmarki. Sprawy sądził tak samo, jak miejskie, dziedzic lub zastępujący go wójt, nie mieli bowiem prywatni mieszczanie forum w Sądzie zadwornym asesorskim. Prawo sejmowe z d. 18 kwietnia obaliła w niedługim czasie Targowica, ale za Księstwa Warszawskiego nowa konstytucja i kodeks Napoleona zrównały ich w obliczu prawa i nadały rozległe przywileje. Wiadomości o stanie miejskim i jego prawach w dawnej Polsce znajdujemy w dziełach Skrzetuskiego, Bandtkiego, Czackiego, Mecherzyńskiego („O Magistratach polskich“), Bobrzyńskiego i Andrzeja Lipskiego (Observationes practicae). Dzieło Wład. Łozińskiego „Patrycjat i mieszczaństwo lwowskie“ nie ma równego sobie w piśmiennictwie polskiem. Warszawa miała kilku pracowitych badaczów, jak: Wejnert, Sobieszczański i niestrudzony J. Bartoszewicz („Kościoły warszawskie“ i „Historja szpitala Dzieciątka Jezus“), później Małcurzyński i kilku zbieraczów pamiątek warszawskich, jak: Jul. Heppen, W. Gomulicki, Wł. Korotyński, Matjas Bersohn, Oppman i inni. Czemuż jednak, niestety, nie możemy doczekać się Łozińskiego nad Wisłą. Pomiędzy historykami naszymi, piszącymi o dawnem mieszczaństwie, zasłużył się także Ludwik Kubala.

Miąższość, miąsz, mięsz, znaczy to samo, co objętość, grubość. Leopolita w XVI w. pisze np. „Drzewo w włóczni jego było na mięsz, jako nawój u tkaczów.“

Miech, miechownicy. Worek, zarówno skórzany, jak każdy inny, zwano miechem. Było przysłowie: Nie ostoi się woda w miechu. Miechem nazywano futerał na instrumenta muzyczne, stąd „włożyć piszczele w miech“ znaczyło w przenośni: umilknąć, zaniemówić, spuścić z pantałyku, stracić rezon. „Miech, na którym grają,“ nazywano: „dudami, kozłem.“ Pieniądze wożono w miechach i noszono w mieszkach skórzanych. Mieszek od pieniędzy zwał się: kaletą, moszną, moszenką, workiem, bursą, bursiczką, wackiem, sakiewką. Trzos był miechem wązkim a długim, ze sprzączką i rzemieniem do opasywania się. Były przysłowia: 1) Zgadzaj się, gębo, z mieszkiem. 2) Pan Bóg i mieszek to przyjaciel prawy, a ludzka przyjaźń tylko dla zabawy. 3) Kto mieszek straci, niech skórą płaci. 4) Lepszy mieszek za grosz, w którym kopa, niż za kopę, w którym grosz. 3) Kto służy z łaski, ma mieszek płaski. Miechownik albo kaletnik zwał się rzemieślnik, wyrabiający: mieszki, kalety, trzosy, ładownice skórzane, rękawice i torby myśliwskie, pasy i paski skórzane, łosiowe do bandoletów, obicia skórzane krzeseł i t. p. Miechownicy w dawnych czasach zastępowali dzisiejszych tapicerów. Cech miechowniczy był już w Gdańsku r. 1378 a w XVI w. napotykamy ce-