uzupełnić i pogłębić, miał pracować w charakterze praktykanta przy sądzie najwyższym w Wetzlarze. Mało jednak interesował się procedurą prawną i orzeczeniami sądu najwyższego.
Nie dawało mu też zadowolenia towarzystwo miejscowe. Ludzie, którzy je tworzyli, byli sztywni, urzędowi, kryjący się nawet z każdem słowem cieplejszem. »Wypada« — »nie wypada« rządziło bezwzględnie. Kastowość do śmieszności posunięta sprawiała, że Goethe, mieszczanin frankfurcki, nie mógł bywać swobodnie w domach miejscowych dygnitarzy. Nie brał tego jednak poeta głęboko do serca, lecz oddał się cały przeżywaniu wrażeń, jakie mu niosło miasteczko, jego okolica i życie samo. Beztroskie dni płynęły swobodnie młodemu prawnikowi, który sam uważał ten okres niejako za ciąg dalszy swych lat uniwersyteckich. Okolice Wetzlaru dostarczały młodemu poecie wielu pięknych wrażeń. Dwie okoliczne wioski: Garbenheim i Volpertshausen stały się celem jego częstych przechadzek. Zwłaszcza pobliskie Garbenheim stało się wkrótce jakby jego siedzibą. Pod lipą, ocieniającą mały placyk przed gospodą, siadywał i rozczytywał się w Homerze lub spożywał skromny posiłek wiejski, którego mu z gospody dostarczano. Goethe nie był jednakże nigdy samotnikiem, owszem szukał ludzi i chętnie z nimi przestawał. Zbliżył się i tu wkrótce do grona młodych ludzi, praktykantów i urzędników sądowych, którzy niemieckim zwyczajem skupiali się w stowarzyszeniu, mającem zresztą wyłącznie cele towarzyskie. Członkowie tego towarzystwa schodzili się regularnie w jednej z miejscowych gospód. Do tego grona należeli młodzi dyplomaci i prawnicy: baron Kielmannsegge, Goué, Gotter, Wilhelm Jeruzalem i inni. Tu wreszcie poznał Goethe starszego o ośm lat od siebie Jana Chrystjana Kestnera. Wpierw jednak miał sposobność poznać i zbliżyć się do jego narzeczonej, 19-letniej Karoliny Buff, córki Henryka Adama Buffa,
Strona:PL Goethe - Cierpienia młodego Wertera.djvu/10
Ta strona została skorygowana.