morza. Wówczas zmartwychpowstają w duszy bohatera prastare czasy, kiedy przyświecała nadzieja mężnym bojownikom, a księżyc oblewał światłem uwieńczony kwiatami, wracający po zwycięskich zapasach, okręt. Bolesną troskę czytam na jego czole i widzę, jak wódz ostatni, opuszczony i zmęczony strasznie, chwiejnym krokiem zmierza do grobu. Otaczają go chmurą cienie zmarłych, dusza jego rozpłomienia się bolesnym żarem minionych radości, spogląda po zmartwiałej ziemi, po wysokiej, falującej z wiatrem trawie i woła: — »Zjawi się wędrowiec, który mnie znał w czasach mej krasy i spyta: Gdzież jest pieśniarz, Fingala syn dostojny?[1]. Kroczył będzie przez mój grób i rozpytywał będzie o mnie po ziemi napróżno!...« — Gdy o tem myślę, przyjacielu mój, radbym wyrwać miecz z pochwy któremuś z rycerzy i uwolnić odrazu księcia mego z niewysłowionej męki zamierania, a potem w ślad wolnego już herosa posłać duszę własną.
O, jakże straszną jest pustka, którą czuję w piersiach! Myślę często: — Gdybyś mógł ją bodaj raz jeden przycisnąć do serca, wypełniłaby się ta pustka niezawodnie.
Przekonywam się, drogi mój, coraz to lepiej i lepiej, że nader niewiele zależy na istnieniu człowieka. Do Loty przyszła przyjaciółka, ja zaś wyszedłem do drugiego pokoju i wziąłem do ręki książkę. Ale nie mogłem czytać, przeto zacząłem pisać. Słyszałem, jak rozmawiają zcicha o rzeczach błahych i nowinach miejskich, o ślubie tej a tej, o chorobie tego a tego. — Cierpi pono na kaszel, widać jej kości na policzkach i zapada w omdlenie, nie dałabym grosza za jej życie. — Tak mówiła przybyła. — N. N. — odrzekła Lota — także ma się źle. — Spuchł na całem ciele! — dodała przyjaciółka. W wyobraźni ujrzałem się u łoża tej
- ↑ Osjan.