jest w jego ustach jakby stwierdzeniem zamiaru przeciwnego. Przymus moralny, który przysięga ma wywierać, staje się jakby tem większą pobudką przeciwnego jej postępku. Tak Werter reaguje na każdy przymus.
A jednak jeden tylko zamiar świadomy, głęboko obmyślany, dojrzał w jego duszy: postanowienie samobójstwa. Myśl ta rodzi się znacznie wcześniej zanim doszedł do przekonania, że miłość jego jest beznadziejną, wcześniej, niżli poznał Lotę. W liście z dnia 22 maja[1] cieszy się Werter poczuciem swobody i ugruntowuje je na świadomości, że »opuścić może, gdy zechce, więzienie«. Myśl ta pod wpływem pierwszych wzruszeń miłosnych przycicha, lecz wkrótce powraca, i to już silniejsza. Już mamy wspomnienie chwili obłędu, mroków duszy, kiedy Werter radby wpakować sobie kulę w głowę[2]. I snuje się odtąd ta nić czerwona przez resztę utworu, aż przemieni się w kałużę skrzepłej krwi, w której znaleziono sztywniejące ciało Wertera. Ten ostateczny cios przygotowany jest jednak starannie i systematycznie. Całego traktatu o samobójstwie musi z ust jego wpierw Albert wysłuchać, a potem Werter uzgodnią swój postępek z wewnętrznem poczuciem religijnem, wytwarza sobie teorję, że Bóg, jak zesłał go na świat, tak go odwołać może, i że nie weźmie za złe synowi, który zaniechać chce żmudnej wędrówki i wrócić na łono tego, który mu dał początek. Lektura Osjana dolewa ostatniej kropli do pełnej już czary. I wykonywa Werter swój zamiar z całą przytomnością umysłu, można powiedzieć z pedanterją niemiecką, która napozór nie licuje wcale z jego wichrowałem usposobieniem. Werter przed śmiercią pakuje wszystkie swe rzeczy jak najstaranniej, pamięta o drobnych, niepopłaconych długach, każe wyczyścić, wytrzepać i zaszyć w pokrowce ubrania itd., słowem, przygotowuje się zupełnie jak do wyjazdu,