Strona:PL Goethe - Cierpienia młodego Wertera.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

pan...? — powiedziała. — Niewielka to rzecz. Włożyła na czoło nagłówek[1], a ja podałem jej naczynie. Podziękowała i poszła schodami na górę.

17 maja.

Porobiłem rozmaite znajomości, towarzystwa jednak nie znalazłem do tej pory. Nie wiem co mogę mieć w sobie pociągającego dla tych ludzi, wielu z nich mnie lubi, kupią się wkoło mnie, a kiedy zdarza się, że drogi nasze niewielką tylko przestrzeń razem biegną, przykro mi się robi. Gdybyś spytał, jacy tu są ludzie, odparłbym, że tacy, jak wszędzie. Rodzaj ludzki, to rzecz nad wyraz jednostajna! Większość spędza na pracy przeważną część życia, by żyć, a owa znikoma cząstka wolności, jaka im pozostaje, napawa ich taką obawą, iż czynią, co mogą, by jej się wyzbyć coprędzej. O, jakiemże jest przeznaczenie ludzi?
Ale jest to lud dobry i poczciwy! Bardzo dobrze się czuję, gdy się czasem zapomnę, zażyję z nimi rozrywek, na jakie jeszcze wolno sobie pozwolić, gdy siedząc u obficie zastawionego stołu, pożartuję w szczerości ducha swobodnie, zrobię wycieczkę, potańczę przy sposobności, czy coś podobnego uczynię. Lecz nie śmie mi wówczas przyjść na myśl, że tyle spoczywa we mnie odmiennych, utajonych sił, niezużytych, marniejących, które muszę ukrywać tak starannie. Ach, jakże to obezwładnia serce..., a przecież przeznaczeniem ludzi mnie podobnych, jest nie znaleźć zrozumienia.

Ach, czemuż niema już przyjaciółki młodości mojej! Ach, ach, czemuż ją poznałem? Powinienem sobie powiedzieć: nierozsądny jesteś, szukasz, czego na ziemi znaleźć niepodobna! Posiadałem ją jednak, odczuwałem to serce, tę wielką duszę i czułem się w jej obecności czemś więcej, niż jestem, byłem bowiem wszystkiem, czem zostać mogłem. O Boże! Czyż wonczas pozostała bezczynną bodaj jedna

  1. nagłówek = okrągła poduszeczka, chroniąca mózg od nacisku ciężaru, niesionego na głowie.