Strona:PL Goethe - Wilhelm Meister.pdf/21

Ta strona została przepisana.

kwiaty, figlasy, koszyczki i figurki, sprawiają na mnie całkiem nieprzyjemne wrażenie. Wydają mi się one co najwyżéj tak, jak nasza zasłona teatralna. Ale przed nią siedząc, jakże odmiennych uczuć się doznaje! Choćby się nie wiem jak długo czekało, wié się przecie, że pójdzie w górę, a my ujrzymy najróżnorodniejsze przedmioty, które nas bawią, oświecają i podnoszą.
— Rób to tylko z umiarkowaniem — rzekła matka — ojciec chce także bawić się wieczorami; a przytém mniema, że cię to rozprasza i na mnie się w końcu krupi, gdy się on rozdraźni. Jakże często wyrzucać sobie musiałam tę przeklętą zabawkę z maryonetkami, którą ci przed laty dwunastu dałam na gwiazdkę, a która najpierw rozbudziła w tobie zamiłowanie do widowisk!
— Nie łaj, mamo, maryonetek, nie żałuj swojéj miłości i pieczołowania! Były to pierwsze uprzyjemnione chwile, jakich zażyłem w nowym pustym domu; moment ten widzę jeszcze dotąd przed sobą, wiem, jak mi się zrobiło dziwnie, gdy po przyjęciu zwykłych podarków gwiazdkowych, kazano nam usiąść przede drzwiami, które do drugiego pokoju prowadziły. Otwarły się; ale nie do biegania tam i sam jak dawniéj; wejście było wypełnione niespodziewaną zabawą. Wznosiły się tam odrzwia, zakryte tajemniczą zasłoną. Z początku staliśmy wszyscy zdala, a gdy wzrosła w nas ciekawość, by zobaczyć, co téż to lśniącego i chrzęszczącego ukrywać się mogło po za napół przejrzystą firanką, wskazano każdemu krzesełko i zalecono czekać cierpliwie. Siedzieliśmy tedy wszyscy i było cicho; piszczałka dała sygnał; zasłona zwinęła się do góry i ukazała mocno czerwono namalowany widok na świątynię. Zjawił się arcykapłan Samuel z Jonatanem, a ich kolejno zmieniające się dziwne głosy wydały mi się wielce czcigodnemi. Wkrótce potém wszedł na scenę Saul, w wielkim kłopocie z powodu impertynencyi ciężkozbrojnego wojownika, który wyzwał i króla i jego świtę. Jakże błogo było mi potém, gdy karłowaty syn Jessego wyskoczył z kijem pasterskim, torbą i procą, wołając: Najpotężniéjszy królu i panie a panie! niech nikogo nie opuszcza odwaga z tego powodu; jeżeli wasza królewska mość raczy mi pozwolić, to wyjdę i wstąpię w bój z przemożnym olbrzymem. Akt pierwszy się skończył, a widzowie bardzo byli żądni zobaczyć, co się téż daléj dziać będzie; każdy pragnął, by muzyka rychło ustała. Nareszcie zasłona znowu się wzniosła do góry. Dawid obiecywał ciało potwora dać ptakom pod niebiosami i zwierzętom na ziemi; Filistyńczyk szydził, mocno tupał obiema nogami, upadł nakoniec jak kloc i dal całéj sprawie wspaniałe rozwiązanie. Gdy potém dziewice wyśpiewywały: Saul zabił tysiąc, a Dawid dziesięć tysięcy! głowa olbrzyma była niesiona przed małym zwycięscą, a on otrzymał piękną królewnę za żonę; przy całéj wszelako