Strona:PL Goethe - Wilhelm Meister.pdf/23

Wystąpił problem z korektą tej strony.

znalazł się w posiadaniu osoby, którą tak bardzo kochał, a nawet czcił; ukazała mu się bowiem najprzód w przychylném świetle przedstawienia teatralnego, a namiętność jego względem sceny spoiła się z pierwszą miłością do istoty niewieściej. Młodość pozwalała mu napawać się licznemi przyjemnościami, które podnosiła i podtrzymywała poezya pełna życia. I stan jego ukochanej nadał jéj zachowaniu się taki nastrój, który jego uczucia wysoce wzmagał; obawa, aby jéj ukochany nie odkrył przed czasem innych jéj stosunków, roztaczała nad nią nader miły pozór trwogi i wstydliwości; jéj namiętność ku niemu była żywa; sam nawet jéj niepokój zdawał się powiększać jéj czułość; była ona najukochańszem stworzeniem w jego objęciach.
Kiedy się obudził z pierwszego oszołomienia radości i rozważył swe życie i stosunki, wszystko wydało mu się nowem, obowiązki świętszemi, zamiłowania — żywszemi, wiadomości — wyraźniejszemi, talenty — potężniejszemi, przedsięwzięcia — bardziéj stanowczemi. Było mu zatém łatwiéj tak się urządzić, by uniknąć zarzutów ojca, uspokoić matkę i bez przeszkody poić się miłością Maryanny. W ciągu dnia załatwiał interesa starannie, wyrzekał się zazwyczaj widowiska, wieczorem przy stole był rozmowny, a kiedy wszyscy do łóżka poszli, owinąwszy się w płaszcz, przemykał się pocichu do ogrodu i pełen Lindorów i Leandrów w sercu, śpieszył niepowstrzymanie do swéj kochanki.
— Co pan przynosisz? — zapytała Maryanna, kiedy pewnego wieczoru wyjął zawiniątko, na które stara, w nadziei miłych podarków, bardzo uważnie spoglądała.
— Nie zgadnie pani — odrzekł Wilhelm.
Jakże zdziwiła się Maryanna, jak się obruszyła Barbara, gdy po rozwiązaniu serwety ukazała się pomieszana kupa lalek na piędź długich. Maryanna śmiała się głośno, kiedy Wilhelm usiłował rozplątać pozadzierzgane druty i pokazać każdą figurkę oddzielnie. Stara z niechęcią usunęła się na bok.
Drobnostka wystarczy, by zabawić dwoje kochanków; to téż przyjaciele nasi bawili się tego wieczora jaknajlepiej. Małą trupę wymustrowano, każdą figurkę dokładnie oglądano i ośmiano. Król Saul w czarnym aksamitnym surducie ze złotą koroną wcale się nie podobał Maryannie; wydał się jej, jak powiadała, za sztywnym i pedanckim. Tem lepiéj przypadł jéj do gustu Jonatan, jego gładki podbródek, jego żółta i czerwona suknia i turban. Potrafiła go téż bardzo zręcznie rozruszać na drucie w tę i owę stronę, każąc mu oddawać ukłony i wypowiadać oświadczenia miłosne. Przeciwnie na proroka Samuela nie chciała zwrócić najmniéjszéj uwagi, chociaż Wilhelm wychwalał przed nią jego napierśnik i opowiadał, iż lśniąca kitajka jego sukni wzięta została ze starego ubrania babuni. Dawid