Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/107

Ta strona została przepisana.
53.

Ten pocznie wołać: „Barzoście to śmieli,
Wrócić się nazad Goffred rozkazuie;
Będziecie inszy czas do szturmu mieli,
Którego teraz Hetman nie nayduie“.
Skoro te iego słowa usłyszeli,
Stanęli wszyscy, Rynald się hamuie,
Lecz gniewu twarzą nie barzo pokrywa,
Hetmana nazbyt ostrożnem nazywa.

54.

Tak nasi nazad ustąpili cało,
Bo Saraceni na nieh nie wypadli.
Potem umarłe Dudonowe ciało,
Cni towarzysze na ramiona kładli,
Y do obozu — tak się wszystkiem zdało —
Prowadzili ie smętni y pobladli;
Temczasem Goffred oględował z góry
Mieyskie przykopy y wysokie mury.

55.

Ierozolima na dwu górach leży,
Które usiadły właśnie przeciw sobie:
Iedna z nich wyższa, środkiem wielka bieży
Dolina, która dzieli góry obie.
Ze trzech stron — na czem niemało należy,
Tak ku obronie, iako ku ozdobie —
Zbyt przykry przystęp, ale bok północny.
Kędy równina, ma mur barzo mocny.