Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/113

Ta strona została przepisana.
71.

Tak mówił; zatem noc następowała
Y iuż wszytek świat pod swe skrzydła kryła,
A narzekanie y łzy hamowała,
Y w niepamięci słodki żal topiła.
Ale Hetmana troska nie puszczała
Y snu mu mało, albo nic życzyła:
Myśli, skąd tramów na tarany zdobyć,
Któremiby mógł Ieruzalem dobyć.

72.

Wstał równo ze dniem, chciał sam iść za ciałem,
Które przednieysi wszyscy prowadzili,
Gdzie mu z cyprysów przy pagórku małem
Grób towarzysze iego postawili
Tuż przy obozie; nad niem z okazałem
Liściem gałęzie wielka palma chyli —
Tam go włożyli, tem czasem śpiewali
Kapłani zołtarz y Boga błagali.

73.

Świetne chorągwie między gałęziami
Porozwiiali, dostane w Syryey,
Z różnem rynsztunkiem, z różnemi łupami,
Których szczęśliwie zdobywał w Persyey;
We śrzodku zbroia y z nakolankami,
Y z hełmem złotem tkwiała na kopiey,
A napis taki na wierzch był włożony:
„Tu wielki Dudon leży położony“.