Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/114

Ta strona została przepisana.
74.

A skoro Goffred pogrzeb ten odprawił,
Radził, iakie miał porobić tarany:
Cieśle woyskowe do lasa wyprawił,
(Przydawszy im lud lekki y przebrany)
Który — w dolinach skryty — był obiawił
Naszem Syryiczyk ieden poimany;
A ci iechali drzewo wyprawować,
Z którego mieli tarany budować.

75.

Ieden drugiego wzaiem napomina,
Aby robotę wskok odprawowali:
Zaraz się walić głuchy las poczyna,
Cedry, cyprysy, topole rąbali.
Ten buki twarde y iesiony ścina,
Ten wielkie sośnie y iedliny wali;
Drudzy wysokie ciosali modrzewie,
Drudzy gałęzie ścinali na drzewie.

76.

Świerki y dęby ogromne spadały,
Pod same prawie niebo wyniesione,
Co się piorunom nie raz opierały
Y nic nie dbały na wiatry szalone.
Leśne Dryady w pole uciekały,
Gwałtem z oyczyzny miłey wypędzone,
Ptastwa powietrzne y zwierzęta samy[1]
Poopuszczały y gniazda y iamy.

KONIEC PIEŚNI TRZECIEY.
  1. samy zamiast: same, niewłaściwy, dla rymu użyty, 1 p. liczby mnogiej rodz. żeńskiego, zastosowany do rzeczownika rodz. nijakiego.