Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/116

Ta strona została przepisana.
2.

Chce wszystką mocą trapić chrześciany,
Według swoiego dawnego nałogu;
Na to złych duchów zbór sobie poddany
Zbiera do swego królewskiego progu.
Mniema tak, sprosny głupiec opętany,
Że to rzecz łatwa, przeciwić się Bogu
Y nie chce pomnieć szaleniec przezdzięki,
Iaki z gniewliwey piorun Iego ręki.

3.

Ogromną trąbą Lucyper zuchwały
Kupi do siebie mieszkance podziemne,
Którey się straszne dźwięki rozlegały,
Przechodząc piekła y przepaści ciemne.
Nigdy tak nieba ogromnie nie grzmiały,
Gdy miecą gromy na doliny ziemne,
Nie tak ziemia drży y trzęsie się na dnie,
Gdy wiatr chce wypaść, co się w nię zakradnie.

4.

Zbiegli się zaraz piekielni duchowie,
Na pałac, w którym mieszka Pluton srogi,
W różnych postaciach: a kto ie wypowie?
Strach y wspominać! Iedni kurze nogi,
Drudzy wielbłądzie, trzeci maią krowie;
Są y ci, którzy na łbie niosą rogi,
Inszy zaś warkocz z wężów upleciony
Y smocze niosą za sobą ogony.