Iako przez wody y iasne kryształy
Bez szkody promień słoneczny przechodzi,
Tak y myśl, kiedy co widzi do chwały,
Przeydzie na wylot, a szacie nie szkodzi
Y swey rozkoszy owoc niedostały,
Powoley sobie dopiero rozwodzi;
Potem z nią żądzey y chciwego sięga
Serca, w którem swe płomienie zażega.
Wszyscy cudowną gładkość wychwalaią,
A ona tego wrzekomo nie widzi,
Baczy, że śmiele na sieć nacieraią,
Śmieie się w sercu y cicho z nich szydzi.
Chce do Goffreda, tych co zabiegaią
Prosić o wodza: lecz się wrzekomo wstydzi.
A w tem Eustacy przybiegł zapędzony,
Zayźrzawszy iey kęs, Goffredow rodzony.
Gdy tak Armida o wodzu się pyta[1].
Idąc przez obóz w gładkość uzbroiona —
Przystąpiwszy się, Eustacy ią wita,
Ukłoni mu się, wrzkomo zawstydzona.
Zachwycił zaraz ognia, iako chwyta
Płomienia słoma blisko położona.
Y rzecze do niey [śmiałem go czyniła
Młodość y miłość, która go paliła]
- ↑ O wodzu się pyta zamiast: o wodza się pyta, (podobnie pieśń VII, str. 229, zwr. 84). Zwrot podobny jak u Jana Kochanowskiego w 2 pieśni ks. II, w. 18, staraj się o takiej pomocy.