Cóż to pomogło? choć mi przyszłe trwogi,
Przyszłe nieszczęście serce przekładało —
Bo przez wiek młody, w on frasunek srogi,
Poradzić sobie ieszcze nie umiało:
Wszystkiego odbiec y oyczyste progi
Zostawić wiecznie — ciężko się widziało,
Żem raczey umrzeć nieboga wolała,
A niżbym tego kiedy doczekała.
Śmiercim się bała, prawda; ale zasię
Przed niąm uciekać strapiona nie śmiała.
Trudno powiedzieć swóy strach było na się,
Z tem, żem się bała, kryćem się musiała:
Tak w ustawicznych mękach w onem czasie,
Żywotem przykrszy[1], a niźli śmierć miała,
Iako złoczyńca na plac wywiedziony,
Kiedy miecz na się widzi wyniesiony.
W tem — lub to był los iaki przyiaźliwy,
Lub coś gorszego ma mię potkać ieszcze —
Dawny oycowski sługa mnie życzliwy,
Upatrzywszy czas pogodny y mieysce,
Powiedział mi to, że tyran złośliwy
Żywić mię dłużey żadną miarą nie chce
Y że mu przysiąc musiał na to wczora,
Że mię onegoż miał otruć wieczora.
- ↑ przykrszy, stopień wyższy od przykry — zamiast: przykrzeiszy.