Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/133

Ta strona została przepisana.
53.

Dołożył tego: ponieważ nie była
Podobna zdrowia inaczey zachować,
Abym uciekła y dom opuściła,
W czem mię obiecał z swey strony ratować.
To słysząc, iam się prętko namyśliła,
W drogęm się zaraz poczęła gotować,
Chcąc z niem pospołu z złego stryia mocy
Uciec, zakryta płaszczem ciemney nocy.

54.

Iuż noc swoiemi czarnemi skrzydłami,
Wszystek świat y mnie razem nakrywała,
Gdym sama, tylko ze dwiema pannami.
Taiemnie z mego zamku wychadzała,
A corazem się zalewaiąc łzami,
Na móy Damaszek nazad oglądała
Y żałość serce zbolałe kraiała,
Kiedym się z miłą oyczyzną żegnała.

55.

Przezdzięki prawie kray swoy ukochany
Zostawowały y oczy y nogi,
Tak zostawuie brzeg umiłowany
Łódź, gdy ma wyniść na iaki szturm srogi.
Całą noc y dzień, niosąc skryte rany
W żałosnem sercu, mieliśmy tey drogi.
Przyszliśmy potem do zamku iednego,
Tuż przy granicy królestwa moiego.