„Byśmy się byli nie ięli statecznie
O Bożą krzywdę y nie obrócili
Sił naszych indziey — mogłabyś bespiecznie
Mieć z nich ratunek w teraźnieyszey chwili;
Ale, iżeśmy lud Pański koniecznie
Z ciężkiey niewoley wyrwać umyślili,
Nie godzi się nam teraz sił rozrywać
Y rozpoczętych rzeczy omieszkiwać.
Lecz zdarzyli Bóg, że wyswobodziemy
Lud nasz z niewoley y tych murów świętych
Za łaską Iego wrychle dostaniemy
Y dokończemy rzeczy iuż rosczętych —
Przyrzekamyć to y obiecuiemy,
Że cię przywróciem do twych państw odiętych.
Y twoię krzywdę mieć będziem na pieczy —
Teraz mi woysko rozrywać nie grzeczy“.
Na tę odpowiedź krótką Goffredowę,
Armida oczy ku ziemi trzymała,
Potem podniosła ociężałą głowę,
Y twarz gęstemi łzami polewała.
A zdobywszy się zaledwie na mowę,
Takiemi słowy smętna narzekała:
„Nikomu, ach, złe, nigdy nieżyczliwsze
Nie były nieba y nieprzyiaźliwsze!