Próżno sobie mam co dobrego tuszyć,
Wszystkie na móy płacz serca skamieniały:
A iako złego tyranna mam ruszyć?
Kiedyś ty sam nań został zatwardziały.
Tyś nic nie winien, że cię moia wzruszyć
Krzywda nie może, żeś na nię niedbały.
Nieba mi winny, nieba to sprawiły,
Nieba cię twardem ku mnie uczyniły.
Czemuż mię raczey źle nie zabiiecie
Wieczne wyroki? na co mię chowacie?
(Na cię nie skarżę: wiadoma na świecie
Iest twoia dobroć) mało na tym macie:
Że mię w dziecinnem pozbawiwszy lecie
Miłych rodziców, wytchnąć mi nie dacie.
Chcecie mię ieszcze z królestwa wyzutą,
Albo zabitą, albo mieć otrutą.
A iż panieńskiey prawo uczciwości
Dłużey mi się tu nie dopuści bawić;
Gdzież się mam podzieć? któż mię z okrutności
Srogiego stryia będzie śmiał wybawić?
Żaden nademną nie chce mieć litości:
Nikt się o krzywdy me nie chce zastawić.
Widzę przed sobą śmierć y srogie męki:
Niechayże umrę raczey od swey ręki“.