Tey ostrożności użył w onym czasie,
Że kazał, aby iednego obrali,
Coby na mieysce Dudonowe zasię
Wstąpił, którego wszyscyby słuchali.
A ten ono wziął obieranie na się,
Bo takby mu to wszyscy iuż przyznali,
Że ich poważał y gdzieby się chcieli
Skarzyć nań, iużby przyczyny nie mieli.
Przeto ich zwołał do siebie y mowy
Tey do nich użył: „Iużeście słyszeli,
Żem ia ratować chciał tey białeygłowy,
Kiedybyśmy wprzód miasto w ręku mieli.
Tożem y teraz uczynić gotowy,
Gdziebyście y wy przypaść na to chcieli.
Ten iest na mylnem świecie bez wątpienia
Stateczny, co myśl częstokroć odmienia.
Lecz mniemacieli, że się wam nie godzi
Odiąć tey pracey y nie iść w tę drogę,
Y wielka chciwość sławy was uwodzi,
Że porzucacie ostrożną przestogę,
Com raz dał — mieycie: na mnie nic nie szkodzi.
Nad wolą waszą wściągać was nie mogę,
Wiem ia — co ponno przyznacie mi sami —
Iako mam władzey używać nad wami.