Y rzekł: „Żem godzien tego mieysca, na tem
Mam dosyć, ale sam na nie niegodzę;
Y kiedym w sławę y cnotę bogatem.
Niedbam nic, chociaż w koronie nie chodzę.
Iednak się z niego nie wymawiam, za tem
Staraniem twoiem, gdzie się na nie zgodzę;
Y tym mię samem do tego wzbudzacie,
Że wszyscy o mnie tak dobrze trzymacie.
Między dziesiącią ty będziesz obrany,
Ieśli się zdarzy, że starszem zostanę“.
Zatem Eustacy obszedł pierwsze pany,
Y sposabiał ie na przyszłą odmianę.
Lecz na toż godził Gernand zawołany
Y choć Armida zadała mu ranę,
Więcey w nim chciwość wysokiego miesca,
Niż ostre mogą miłości żeleśca.
Z królów norweyskich Gernand był zrodzony,
Szerokiey władzey y wielkiey możności
Oyca y dziadów, sceptra y korony
Do niezmierney go przywodzą hardości.
Ten zaś z swey własney dzielności wsławiony,
Swey — nie swych przodków trzyma — się zacności;
Acz y przodkowie słynęli, tak w boiu
Od piąciuset lat, iako y w pokoiu.