Tam, w towarzystwa nie małej gromadzie
Źle go wspominał Gernand popędliwy
Y nań w piekielnem omoczony iadzie,
Wszystek obracał ięzyk uszczypliwy.
Usłyszy Rynald, że nań potwarz kładzie,
Nie może wytrwać, ale niecierpliwy,
Dobywszy broni, głosem mu to zada:
Że łże, iako pies, y że fałsz powiada.
Tak mieczem błysnął, iako więc błyskaią
Pełne swych gromów y piorunów nieba;
Zlękł się Norweyczyk, bo go doieżdżaią,
Widzi, że doydzie koniecznie potrzeba.
Jednak, iż wszyscy na to patrzyć maią,
Stawił się przedsię mężnie, iako trzeba:
Dobywszy broni, którą miał u boku,
Nieprzyiaciela czekał, stoiąc w kroku.
Przez pięć tysięcy [podobnom rzekł mało]
Dobytych szabel w ten czas widać było,
Bo co raz ludzi więcey przybiegało,
Y na tamten plac gwałtem się kupiło.
Powietrze z głosów pomieszanych drżało,
Krzyk się y wielkie wołanie szerzyło:
Jako nad morzem, kiedy w niepogody
Szum się spół miesza y z wiatru y z wody.