W tem Goffred, słysząc ono zamieszanie
Y zgiełk tak wielki w ludzie pospolitem,
Przypadł na on plac y niespodziewanie
Uyźrzał Gernanda przez piersi przebitem.
A przyiaciele płacz y narzekanie
Y słudzy smętni czynią nad zabitem;
Zdziwi się, pyta, kto się tego ważył,
Kto srogi zakaz woyskowy znieważył.
Arnald, zmarłego książęcia kochany,
Przydawał wagi złemu uczynkowi:
Y że go z lekkich przyczyn rozgniewany
Niewinnie zabił — skarżył Goffredowi.
Y, dla Chrystusa tylko przypasany,
Miecz przeciw Iego podniósł rycerzowi:
Przeciwko władzey y hetmańskiey grozie,
W głos obwołaney po wszystkiem obozie.
Y że trąbiono, że ktoby się zwadził
W woysku, śmierć srogą przez to zasługował —
A on nie tylko niewinnego zgładził,
Lecz y to mieysce tak nie uszanował;
Bo ieśliby kto kiedy na to radził,
Aby nikt za swóy grzech nie pokutował —
Wszyscyby ludzie krzywd się swoich mścili,
Niechcąc, aby ich sędziowie sądzili.