Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/164

Ta strona została przepisana.
47.

Boże cię takich myśli racz uchować,
Zwycięż sam siebie, skróć wodze gniewowi;
Nie boiaźni to będą przypisować,
Lecz pobożnemu twemu postępkowi.
A ieślim godzien, że mię naśladować
Y mieysce, memu chcesz dać przykładowi:
Y iam miał krzywdę, alem sobie radzić
Umiał y z swemi niechciałem się wadzić.

48.

Gdym z Cylicyey pogaństwo wyrzucił
Y rozwinąłem w niey chorągwie swoie:
Nadszedł Baldowin, y na nię się rzucił
Y wziął niesłusznie to, co było moie;
Tak dla łakomstwa przyiaźń ze mną zrzucił,
[Niech za to cierpi, Boże, sądy Twoie!]
Niechciałem ia z niem obyść się tym kształtem,
Chociam mu to zaś mógł odebrać gwałtem.

49.

Ale ieśli się swem uczciwem bronisz,
Y koniecznie być nie chcesz zatrzymanem:
Y iako ten, co na hańbę nie gonisz,
Nie chcesz być więźniem, ani poimanem —
U Boemunda, lepiey że się schronisz
W Antyochiey, na czas przed Hetmanem,
Bo tak bespiecznie być możesz na stronie,
Aż w nim gorącość po woley opłonie.