Y tak, swoiego weyźrzenia każdemu
Y łagodnego śmiechu udzielała,
Że ieden zayźrzał iey łaski drugiemu,
Nadzieia się w nich z boiaźnią mieszała.
Tak, nędzni, w on czas wzrokowi zdradnemu,
[Którem do siebie chytrze przywabiała]
Dawszy się uwieść, biegli wyuzdani,
Darmo ich Hetman strofuie y gani.
Choćby był równo wszystkiem rad dogodził,
Bo iednakowo wszytkim był przychylny,
[Acz go nieieden do gniewu przywodził,
Pokazuiąc mu on upór, tak silny]
Lecz widząc, że im darmo to rozwodził,
Wolał to na los puścić nieomylny:
„Spiszcie — pry — wasze imiona y na dno
Włóżcie w co, a los rozsądzi was snadno“.
Zatem przezwiska wszystkich popisano
Y popisawszy, mieszać ie poczęto
W pewnem naczyniu y po iednem brano;
Grabię z Pembrozy napierwszego wzięto
Artemidora, po grabi czytano
Gerharda, po nim Wacława wyięto:
Ten iuż miał lata y słynął z mądrości,
A teraz się iął na starość miłości.