Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/177

Ta strona została przepisana.
86.

Kiedy to sobie Hetman utrapiony
Rozbierał, smutek maiąc niepoięty,
Uyźrzy: a ono ieden ukurzony
Bieży do niego, żalem wielkiem zdięty:
„Król — pry — z Egyptu iuż na wszystkie strony
Z możnemi pływa po morzu okręty.
Gwilelm, admirał genueńskich łodzi
Do wiadomości wczas ci to przywodzi.

87.

Do tego, kiedy ięczmiony y żyto
Od morza woysku lądem prowadzono,
Wszystkie wielbłądy y konie rozbito,
Które żywnością beło naiuczono —[1]
Y na głowę ich wszystkich prawie zbito,
Część ich w niewolą daleką wiedziono.
Zasadzili się byli po krzewinie
Zbóycy arabscy na nie przy dolinie.

88.

Którzy do takiey śmiałości iuż przyśli
Y takie czynią w tamtem kraiu trwogi,
Że naostatek to łotrostwo myśli
Wszystkie zastąpić gościńce y drogi.
Przeto potrzeba, aby ludzie wyśli
Z woyska, ten rozbóy pohamować srogi
Y ubespieczyć drogi, z tey przyczyny,
Co tu od morza idą Palestyny“.

  1. Wszystkie wielbłądy i konie rozbito,
    Które żywnością było najuczono
    forma czasu zaprzeszłego biernego.