Na oczu woyska[1] — sam ieden — wszytkiego
Stanął tam Argant, Argant urodziwy,
Z serca mężnego, z wzroku ogromnego,
Z szerokich plecu, srogi y straszliwy;
Do Encelada y philistyńskiego
Męża podobny, a wzrok niósł gniewliwy,
Ale się z niem bić przedsię wszyscy chcieli,
Bo iego siły ieszcze nie widzieli.
Ieszcze był w ten czas Goffred nie mianował,
Kogo miał na to obrać między swemi —
Tankreda iednak każdy upatrował,
Przyznawaiąc mu męstwo przed inszemi,
Y w rycerskiem mu dziele ustępował,
Kładąc go między co nadzielnieyszemi;
Y w głos iuż o tem y wielcy y mali,
Po wszystkiem prawie obozie szemrali.
To beło wszystkich zdanie o Tankredzie,
Poiedynki mu były nie nowina,
Toż rozumienie beło y w Goffredzie.
„Iedź — prawi — okróć tego poganina —
Tankred wesoły zaraz w pole iedzie,
Szczęścia mu dobra winszuie drużyna,
Która go piękney pełnego ochoty
Wyprowadziła w pole za namioty.
- ↑ na oczu wojska, zamiast: niewłaściwej dzisieiszej formy na oczach wojska, (dualis — na oczu).