Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/188

Ta strona została przepisana.
23.

Na oczu woyska[1] — sam ieden — wszytkiego
Stanął tam Argant, Argant urodziwy,
Z serca mężnego, z wzroku ogromnego,
Z szerokich plecu, srogi y straszliwy;
Do Encelada y philistyńskiego
Męża podobny, a wzrok niósł gniewliwy,
Ale się z niem bić przedsię wszyscy chcieli,
Bo iego siły ieszcze nie widzieli.

24.

Ieszcze był w ten czas Goffred nie mianował,
Kogo miał na to obrać między swemi —
Tankreda iednak każdy upatrował,
Przyznawaiąc mu męstwo przed inszemi,
Y w rycerskiem mu dziele ustępował,
Kładąc go między co nadzielnieyszemi;
Y w głos iuż o tem y wielcy y mali,
Po wszystkiem prawie obozie szemrali.

25.

To beło wszystkich zdanie o Tankredzie,
Poiedynki mu były nie nowina,
Toż rozumienie beło y w Goffredzie.
„Iedź — prawi — okróć tego poganina —
Tankred wesoły zaraz w pole iedzie,
Szczęścia mu dobra winszuie drużyna,
Która go piękney pełnego ochoty
Wyprowadziła w pole za namioty.

  1. na oczu wojska, zamiast: niewłaściwej dzisieiszej formy na oczach wojska, (dualis — na oczu).