Poczuwszy Argant, że iuż beł raniony,
Y namacawszy znaczną w boku dziurę,
Zrże się sam w sobie y iako szalony
Miece się, czuiąc zdziurawioną skurę
Y wściekłem, iak pies, gniewem zapalony,
Wyniózwszy y głos y miecz wielki wzgurę,
Z obu rącz nań tnie; on w tem ranę nową
Zadał mu w ramię, drugi raz sztychową.
Iako, na Tatrach, wieprz dziki poszczwany,
Widząc na sobie zsiadłe ze krwie lepy[1],
Krzywemi kłami — wielkie tocząc piany —
Gwałtem się miece y drze na oszczepy,
Tak Argant ranę odniózwszy do rany,
W niebespieczeństwo idzie, iako ślepy;
Y tak na pomstę biegł nieokrócony,
Że swoiey własney zapomniał obrony.
Co iedno miał sił w sobie w oney dobie,
Wszystkie gromadzi y w kupę ie ściska;
A mieczem, który beł na ręce obie,
Iako piorunem po powietrzu błyska.
Drugi iuż wytchnąć nie ma iako sobie,
Bo nań śmiertelne raz w raz razy ciska,
Tak wielkiey mocy żadne strzymać sztuki,
Żadne szermierskie nie mogą nauki.
- ↑ zsiadłe ze krwie lepy, przepyszne określenie stylistyczne na oznaczenie lepkiej, skrzepłej krwi.