Kassana oyca Erminia miała,
W Antyochiey co przedtem panował;
Potem się w łupie zwyciężczy dostała,
Kiedy królestwo ono opanował;
Wszelaką ludzkość po Tankredzie znała,
Wielką iey łaskę zawżdy pokazował:
Pańskie — w upadku oyczystey stolice —
Miała chowanie, a nie niewolnice.
Czcił ią, ważył ią, iako się godziło
Ważyć w królewskiem stanie urodzoną;
Perły y złoto y co skarbów było,
Dał iey y wolność nawet utraconą;
Co ią tem bardziey ieszcze pobudziło.
Że wpadła w miłość dla niego szaloną —
A taką miłość, że podobno więtszey
Y nigdy w nikiem nie było gorętszey.
Tak, chocia ciało darował wolnością,
Serce y dusza w niewoley została.
Z gęstemi łzami, z okrutną żałośćią,
Swoiego pana, nędzna, zostawiała.
Ale choć taką pałała miłością;
Na swe uczciwe tak się oglądała,
Że matkę, w leciech podeszłą niebogę,
Poiąwszy z sobą, puściła się w drogę.