Zleczyćby sobie miłego życzyła,
Y dać mu zdrowie, iako inszem wielem;
A musząc leczyć Arganta, myśliła
Otruć go iakiem iadowitem zielem.
Ale się ręka panieńska obroniła
Złych nauk, chocia nad nieprzyiacielem,
Y chce z tey miary, aby nie ważyły
Rymy — i zioła wszystkę moc straciły.
Nie bałaby się iść miedzy namioty
Do nieprzyiaciół, bo iuż nie raz woyny
Widziała, niewczas i różne kłopoty
Cierpiała, żywot wiodła niespokoyny.
Miała y serca i dosyć ochoty
Y umysł śmiały, tey płci nieprzystoyny,
Nie wylękła się na strach ladaiaki
Y na przypadek zmężniała wszelaki.
Y tak iey w on czas dodawała tyle
Zła miłość — serca y męskiey śmiałości,
Że afrykańskie między krokodyle[1]
Poszłaby była okrom wątpliwości.
O żywot namniey nic nie dbała, byle
Uczciwe całe miała przy czystości;
Cnota y miłość, dway rycerze mężni,
Spieraią się w niey, a oba potężni.
- ↑ Że afrykańskie między krokodyle
przestawienie:
Że między afrykańskie krokodyle.