Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/211

Ta strona została przepisana.
92.

Piersi y szyię śniegowi podobną
Okryła w ten czas y swóy warkocz złoty,
Nie szatą iaką miękką y ozdobną,
Ale twardemi urobioną młoty;
Rękę pieszczoną y przedtem swobodną
Przyniewoliła do męskiey roboty:
Dźwiga tarcz. Miłość śmieie się, na ono
Herkulesowe wspomniawszy wrzeciono.

93.

Ledwie nieboga zrazu stąpić mogła,
Kiedy on ciężar tak wielki dźwigała,
Ale iey panna służebna pomogła:
Iakokolwiek się na niey podpierała.
Potem, kiedy się spracowana zmogła,
Miłość z nadzieią sił iey dodawała,
Tak, że tam obie skwapliwie przypadły,
Gdzie lokay czekał y na konie wsiadły.

94.

Tak przebrawszy się zaraz poiechały,
Naustronnieyszey trzymaiąc się drogi,
Ale się z wielą przedsię potykały,
A blask się w nocy z zbroie świecił srogi;
Każdy zstępował, którego miiały,
Nie bez boiaźni, nie bez wielkiey trwogi;
Bo znak Kloryndzin straszny, chocia w cieniu
Y zbroyę znali przy białem odzieniu.