Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/216

Ta strona została przepisana.
107.

Iako zły los chciał, rotmistrze ćwiczeni
Straży tam beli w tych mieyscach zawiedli;
Polifern, Alkandr, bracia dwa rodzeni
Starszemi beli y te ludzie wiedli;
Pilnuiąc tego, aby Saraceni
Z pola do miasta bydła nie nawiedli.
Że lokay z strażą pominął się oną —
Musiał daleko obbieżeć gdzie stroną.

108.

Polifern młodszy, któremu zabiła
Oyca Klorynda czasu niedawnego,
Rozumiał, że to ona sama była,
Zayrzawszy stroiu zwykłego białego
Y ztąd, gdzie się straż była zasadziła,
Konia w tą stronę obracał rączego
Y krzycząc głosem, biegł na Erminią,
Prętkiey chciw pomsty z złożoną kopiją.

109.

Iako więc ieleń na puszczy pierzchliwy,
Kiedy z pragnienia szuka swey ochłody,
Tam, gdzie przy skale strumień widzi żywy,
Znienagła idzie bespieczny do wody;
A ieśli na psy wpadnie, gdy leniwy
Między leśnemi napić się chce chłody —
Skoczy y nazad bieży wylękniony
Y zapomina, że beł upragniony: