Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/217

Ta strona została przepisana.
110.

Tak y ta będąc srodze upragniona
Z skrytego ognia gorącey miłości,
Y tusząc zgasić pragnienie — strapiona —
W swego miłego przyszłey obecności;
Teraz, nieboga, będąc omylona
Y słysząc groźby niespodzianych gości —
Siebie y pierwszey zapomina chęci
Y uciekaiąc, bieży bez pamięci.

111.

Ucieka nędzna, a swoiego kole
Ze wszytkiey mocy konia ostrogami;
Panna służebna tuż za nią przez pole,
A Polifern ie goni z żołnierzami.
W tem się skradaiąc niziną przy dole,
Z późnemi lokay wracał nowinami;
Widzi pogonią wielką za swą panią
Y ucieka też, w różną stronę, za nią.

112.

Alkander mędrszy, Polfernów rodzony,
Za Kloryndę ią własną także maiąc,
Nie chciał iey gonić, ale utaiony
W chróście się na nię zasadził, czekaiąc;
A z iego ludzi ieden wyprawiony,
Biegł do obozu zarazem znać daiąc,
Że stąd do miasta żadnych nie pędzono,
Ale Kloryndy samey postrzeżono