Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/225

Ta strona została przepisana.
17.

Cieszył ią długo starzec, ale ona
Pocichu sama w sobie narzekała;
Potem ią zawiódł, kędy iego żona,
Podeszła w leciech, krosien pilnowała.
Tak z oney twardey zbroie zewleczona,
W gzło się y w tkankę taśmianą przybrała,
Lecz okiem, stanem, postawą ozdobną
Nie bardzo beła, pasterce podobną.

18.

Podły on ubiór pańskiey nie zakrywa
Powagi, ale ma iey w sobie wiele:
Ta potłumiona gwałtem się dobywa —
Lub owce pasie, lubo ogród piele,
Lub z lasu bydło do domu zwoływa,
Lub krosien, albo pilnuie kądziele;
Lubo z motowidł na kłębki prządziona
Zwiia, lub krowom wyciska wymiona.

19.

Częstokroć, kiedy owce w południowe
Gorąco, w cienie y w chłody wegnała,
W bukowe albo w drzewo iaworowe
Kochane imię nożem wkarbowała.
Y swe miłości y przypadki nowe
Na skórach różnych drzew powyrzynała
Y czytaiąc zaś one obiecadła,
Łzy wylewała, wzdychała y bladła.