Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/227

Ta strona została przepisana.
23.

Zaraz z obozu biegł do przyległego
Lasu przez pole za nią prosto w tropy,
Lecz od gałęzia y liścia gęstego.
Żadney na ziemi nie znać było stopy;
A gdy iuż śladu nie widział bitego,
Ani chałupy, ani żadney szopy —
Nakłada ucha, ieśli w oney ciszy
Dźwięk albo tentent iaki gdzie usłyszy;

24.

Ieśli się kędy suche liście kruszy,
Albo na dębie, albo na sośninie;
Ieśli się także albo zaiąc ruszy,
Albo ptak iaki po gęstey krzewinie.
Bieży tam wzawód nadstawiaiąc uszy,
Aż naostatek, tam koń rączy kinie,
Gdzie dźwięk usłyszy iakiś, na to mieysce
Przybiegł, a iasny miesiąc świecił ieszcze.

25.

Przybiegł tam, kędy w gęstem leśnem cieniu
Z skały przeyźrzysta woda wypadała
Y daley bieżąc po drobnem kamieniu,
Między pięknemi brzegami spadała.
Tam począł wołać, ale przy strumieniu
Echo się tylko głosem ożywała,[1]
A w tem iutrzenka swoye złote włosy
Ukazowała, raney pełne rosy.

  1. Echo się tylko głosem ozywała,
    Echo, jako postać alegoryczna rodzaju żeńskiego.