Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/228

Ta strona została przepisana.
26.

Wzdycha żałośnie a nieba winuie,
Że tak z niem sobie czyniły igrzyska
Y nad swą panią zemścić się ślubuie
— Gdzieby tam przyszła — tego pośmiewiska;
Naostatek się powrócić gotuie,
By mógł wybłądzić wzad do stanowiska,
Wspomniawszy na dzień blisko naznaczony,
Bić się z rycerzem od przeciwney strony.

27.

Iuż noc iasnemu uchodziła dniowi,
Poiechał daley y poyźrzy po oku:
Aż w górę z dołu ktoś, kuryerowi
Podobny, bieży ze wszystkiego skoku;
Bicz trzymał w ręku na dół ku koniowi,
Trąbka na sznurze wisiała u boku.
Zastanowi go Tankred y przywita
Y o drogę go do obozu pyta.

28.

„Tam — prawi — prosto iadę, wyprawiony
Od Boemunda“ — Tak oba iachali,
Bo mniemał Tankred, że go stryi w te strony
Wysłał do woyska. Potem przyiechali,
Kędy ieziorem wielkim otoczony
Był mocny zamek y tam się udali
O tey godzinie, kiedy się zmierzkało
Y słońce iasne w morze zapadało.