Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/229

Ta strona została przepisana.
29.

Zatrąbił w trąbę kuryer przed mosty,
Zaczem spuszczono na dół wzwód drzewiany.
„Do obozu — pry — ztąd gościniec prosty,
Dziś się tu prześpiem, aż świt przydzie rany.
Grabia z Kosence, dzień dopiero szósty,
Wziął tu ten zamek szturmem pod pogany“.
Tankred się murom wysokiem dziwuie
Y obronie się wielkiey przypatruie.

30.

Nie dufa przedsię y zdaleka stoi,
Myśląc o iakiey zdradzie w oney dobie,
Lecz, iako ten, co śmierci się nie boi.
Namniey tego znać nie daie po sobie;
Dufa swey ręce, dufa mocney zbroi.
Która iuż nieraz wytrwała na próbie,
O poiedynku iednak wiedząc bliskiem,
Nie radby się bił w onem czasie z ni-skiem.

31.

Tak, naprzeciwko onemu zamkowi,
Z którego był most do łąki przytkniony,
Zatrzymał się kęs, zdradnemu wodzowi
Niedowierzaiąc — łagodnie wabiony.
W tem czasie na most przeciw Tankredowi
W zupełną wszystek zbroię obleczony
Wyszedł ktoś srogi, który iadowitą
Mową nań wołał, a broń miał dobytą: