Ucieka przez most, tak w niem trwoga tęga,
Żeby go same nogi ratowały;
Ów go za kołnierz tylko co nie sięga
I iuż od niego tylko przez krok mały;
W tem wszystko światło obudwu odbiega:
Lampy pogasły, gwiazdy pociemniały,
Iasności nocy namniey nie zostało,
Miesiąca wszystko światło odbieżało.
W cieniu od nocy y czarów sprawionem
Iuż go nie goni zwyciężca w mrok srogi,
Ani go widzi — tylko w mieyscu onem,
Omacnie stawia niebespieczne nogi;
Y wszedł we wrota krokiem obłądzonem,
A nie postrzegł się, że przestąpił progi,
Lecz słyszał potem, że drzwi za niem trzasły,
Kiedy za progi błędne nogi zaszły.
Równie tak ryba na wielkiem iezierze,
W które swą słoną morze wchodzi wodą,
Gdy się na pokóy y na ciszą wzbierze
Y przed morską się chroni niepogodą —
Zawrze się sama, wzad się darmo bierze
Y z utraconą żegna się swobodą;
Bo przyrodzenie te wrota — otwarte
Weszciu, lecz wyszciu sprawiło zawarte.