Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/247

Ta strona została przepisana.
83.

Tem czasem ludzi, co się dziwowali,
Wieże y mieyskie pełne beły mury —
Iuż też z Kloryndą ludzie wyiezdżali,
Nie przeiezdżali iednak wierzchu góry;
Chrześcianie tez osobno czekali,
Sprawieni w półki. W środku był plac, który
Zostawał wolny y niezastąpiony
Między woyskami — gońcom naznaczony.

84.

Hardy Cyrkaszczyk pyta o Tankredzie,
Nowego kogoś, nowe widząc stroie;
Przymknie się grabia y pudeń podiedzie:
„Gdzieindziey — prawi iest na szczęście twoie.
Nim się on wróci y niźli przyiedzie,
Atom ia gotów odprawić te boie
Y bić się z tobą za niego, a ktemu
Wolno to ma bydź: iako to trzeciemu“.

85.

Rozśmiał się Argant: „A Tankred co? żyie
Czy umarł? gdzie iest? cóż się — pry — z niem dzieie?
Dopiero groził, a teraz się kryie
Y w nogach tylko pokłada nadzieie;
Ale niechay się y pod ziemię wryie,
Niech naostatek dzwonem się odzieie —
Namacam go ia!“. Iuż więcey nie czekał
Raymund, ale rzekł: „Łżesz, by on uciekał!“