Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/275

Ta strona została przepisana.
41.

Tu starzec zmilknie y potem mię wiedzie
Po przykrych górach, co mię spracowały;
Ażeśmy weśli po zwierzęcem śledzie[1]
W straszną iaskinią iedney ostrey skały,
Gdzie srodzy wilcy y dzicy niedźwiedzie
Y lwice z swemi szczenięty mieszkały.
Tu z uczniem mieszkał: święta go broniła
Niewinność lepiey, niźli mieczów siła.

42.

Iabłkami tylko, które z lasu bierze,
A twardem łożem starzec mię częstował.
W tem świt rumiany we złotem ubierze
Ogniem pleciony warkocz ukazował.
Pustelnicy też wstali na pacierze,
 am też modlitwy swoie odprawował;
A potemem ich pożegnał y w drogę
Powróciłem tu ukwapliwą nogę“.

43.

Skoro Szwed skończył, Goffred zasmucony
Tak mu na iego odpowiedział mowę:
„Y ia y wszystek żołnierz — utrapiony
Musi być na tę żałosną ponowę:
Ponieważ lud wasz mężny i ćwiczony
Od nieprzyiaciół pobity na głowę
Y wasz pan, iako błyskawica, razem
Y kazał się y poległ żelazem[2].

  1. po zwierzęcem śledzie zamiast: śladzie, por. obiad — po obiedzie.
  2. poległ żelazem, ablativus instrumienti (poległ od żelaza).