„Widzicie woysko zbóyców niecnotliwe,
Które złodzieyskie tak wiele państw zdarło
Y iako morze łakome y chciwe.
Wszystkie Azyey bogactwa pożarło;
A teraz oto szczęście wam życzliwe
Na rzeź ie wszystko w ten obóz zawarło;
W złoto ubrane y zbroye y konie
Wam będą na łup, nie im ku obronie.
Więc nie ci to są, którzy zwyciężyli
Persy y Turki, co byli tak mężni,
Po różnych woynach; dawno tych stracili,
Sami zostawszy słabi, niedołężni.
Ale, choćby też spełna wszyscy byli
Tak śpią — iako drwa — nadzy, niepotężni,
Łatwie bezzbroyne y pobić ospałe,
Od snu do śmierci przeszcie barzo małe.
Puśćcie to na mię, moie to staranie.
Że przez przekopy wszyscy przeydziem snadnie,
A wy przy wodzu i swoiem hetmanie
Biycie psi naród, co te kraie kradnie!
Dzisia Azya swobody dostanie.
Dziś Chrystusowe królestwo upadnie!“
Tak ich zagrzewał, tak im tyran tuszył,
Potem się daley z woyskiem cicho ruszył