Tak lwica sroga libiyskiey pustyniey
Dzieci — u których ieszcze zęby małe,
Małe paznokcie — wywodzi z iaskiniey
Y wprawnie ie w zwierze okazałe.
A one matki posłuszne mistrzyniey,
W co urodziwszych tylko zęby śmiałe
— Biorąc z macierze przykład — utapiaią,
A zwierz co mnieyszy mimo się puszczaią.
Szedł za młodemi dobry ociec syny
Y Solimana wszystka sześć opadli,
Chcąc go wraz wszyscy wziąć na rohatyny.
Które mu w boki z obie stronie kładli;
Ale syn starszy uprzedził rodziny
Y kiedy bracia z oycem na niem padli,
On rzucił oszczep y z tasakiem spodniem,
Skoczywszy podeń, chciał konia skłóć pod niem.
Lecz, iako kamień niepożytey skały
— Co do pół boków w morzu wielkiem stoi,
Odpiera deszcze, wiatry, gromy, wały
Y Iowiszowych gniewów się nie boi:
Tak na oszczepy, na miecze niedbały.
Bespieczny stoi poganin w swey zbroi
Y temu, co chciał dosiąc sztychem brzucha
Iego koniowi — przeciął łep do ucha.