Stanęła wściekłość przeciwko dzielności,
O państwo wielkie bić się w placu małem.
Ten poiedynek, okrom wątpliwości,
Musiał być wielkiem y srogiem y śmiałem,
Lecz, iż go nocne zakryły ciemności —
Y ia go piórem minę zapomniałem;
Był iednak godzien, aby iasne słońce
Odkryło było światu takie gońce.
Iuż wziąwszy serce ludzie Chrystusowi,
Nieprzyiaciołom mężnie odpierali,
Przy swoiem wodzu y Solimanowi
Co natarciwszy w koło dogrzewali.
Nie wiecey tamci mogli, niźli owi,
Nie więcey tamci, niż ci — przemagali;
Iako na wadze strony się równaią:
Tak zabiiaią, iako umieraią.
Iako, gdy Auster na powietrznem dworze
Z gniewliwem stoi Aquilonem w zwadzie,
Nie złożą sobie, a niebo y morze,
Obłok na obłok y wał na wał kładzie —
Tak y tam żadna strona w oney porze
Nie przemagała w Marsowem zakładzie:
Miecze na miecze y konie na konie,
Obiedwie równo zastawuią stronie.