Idźże, a mów iey, że nie iey należy
Woyny prowadzić, od tego hetmani,
Niechże mi więcey na świecie nie leży,
Niech tu nie rządzi, niech tu nie hetmani;
Niech nie zaraża powietrza, niech bieży
Do swych Abissów[1], do swoich otchłani
Na wieczne męki y wieczne karanie —
Tak chcę y to iest moie rozkazanie!“
Skłonił się nisko Anyoł y ochoty
Pełen, tak rączo niósł pióra pierzchliwe,
Że myśli ludzkiey niedościgłe loty
Z niem porównane, zwać może leniwe[2].
Wprzód empireyski przeszedł pałac złoty,
Tam, kędy dusze mieszkaią szczęśliwe;
Więc kryształowe, więc, gdzie iasne koło,
Gwiazdami wite, obraca się w koło.
Potem przechodził spherami różnemi
Wprzód Suturnową, potem Iowiszową,
Które Anyeli rękami własnemi
Sprawuią, choć ie ludzie — błędne zową
Ztamtąd się puścił pólmi przestronemi.
Gdzie się grom rodzi y śnieg z wodą dżdżową,
Gdzie świat sam siebie żywi y pożera
Y w swey się zwadzie rodzi y umiera.