Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/310

Ta strona została przepisana.
59.

Idźże, a mów iey, że nie iey należy
Woyny prowadzić, od tego hetmani,
Niechże mi więcey na świecie nie leży,
Niech tu nie rządzi, niech tu nie hetmani;
Niech nie zaraża powietrza, niech bieży
Do swych Abissów[1], do swoich otchłani
Na wieczne męki y wieczne karanie —
Tak chcę y to iest moie rozkazanie!“

60.

Skłonił się nisko Anyoł y ochoty
Pełen, tak rączo niósł pióra pierzchliwe,
Że myśli ludzkiey niedościgłe loty
Z niem porównane, zwać może leniwe[2].
Wprzód empireyski przeszedł pałac złoty,
Tam, kędy dusze mieszkaią szczęśliwe;
Więc kryształowe, więc, gdzie iasne koło,
Gwiazdami wite, obraca się w koło.

61.

Potem przechodził spherami różnemi
Wprzód Suturnową, potem Iowiszową,
Które Anyeli rękami własnemi
Sprawuią, choć ie ludzie — błędne zową
Ztamtąd się puścił pólmi przestronemi.
Gdzie się grom rodzi y śnieg z wodą dżdżową,
Gdzie świat sam siebie żywi y pożera
Y w swey się zwadzie rodzi y umiera.

  1. Abis (ἀβυσσος) 4, 8, 7; 9, 15, 8; 59, 6 — otchłań.
  2. zwać może leniwe, zamiast: można zwać leniwe.