Iuż na świat niosła iutrzenka świt rany
Y noc iasnemu dniowi uchodziła,
Kiedy Argillan wyszedł, rozwiązany
Z woley hetmańskiey, która na to była;
Y z prętka w zbroię niepewną ubrany,
Lub złą, lub dobrą — iaka się trafiła,
Bieżał zelżony żywot na szańc stawić
Y błędów przeszłych przewagą poprawić.
Iako koń, w pańskiey stayniey urodziwy.
Którego tylko do woyny chowaią —
Kiedy się urwie, bieży niewściągliwy
Na łąki, albo gdzie stada pasaią,
Wyniosłem karkiem trzęsie, a u grzywy
Plecione kosy z wiatrami igraią,
Piasek kopyty w prętkiem biegu ciska
Y rże[1] ogromnie y nozdrzami pryska —
Tak szedł Argillan, tak miecz ostry toczył,
A twarz mu gniewem y oczy pałały,
A tak biegł rączo, że stopy nie tłoczył
Y piaski śladu żadnego nie miały.
Między naygęstszy huf arabski skoczył,
Wołaiąc głosem — odważony, śmiały:
„O! rozbóynicy, skąd wam tey dostaie
Teraz śmiałości y kto ią wam daie?
- ↑ rże zamiast: rży, czas teraźniejszy, trzecia osoba liczby pojedynczei od rżeć.