Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/340

Ta strona została przepisana.
47.

Lepiey trypolski król postąpił sobie,
Uprosił pokóy y nie ma tey trwogi,
A hardy Sułtan albo dotąd w grobie,
Albo mu pęto włożono na nogi,
Albo ucieka y błądzi w tey dobie,
Wszędzie się kryiąc — wygnaniec ubogi!
A mógł część puścić, część cale zachować
Y za trybutem spokoynie panować“.

48.

Tak tam na on czas wątpliwemi słowy
Nieznacznie Orkan swoię rzecz prowadził,
Bo iawnie trybut postąpić gotowy
Y słać o pokóy — dla strachu nie radził.
Nie mógł znieść dłużey Soliman tey mowy
Y chciał się porwać, iedno obłok wadził —
Kiedy rzekł Izmen: „Każesz iuż mgłę spuścić?
Czy mu chcesz dłużey wotować dopuścić?“

49.

On na to: „Iam tu gwałtem otoczony
Od twoiey chmury, która mię okryła!“
Skoro to wyrzekł, zniknęły zasłony
Y mgła się w poły zaraz rozstąpiła
Y wyszedł na dzień iasny y przestrony.
Kędy się była rada zgromadziła;
Tam w straszney twarzy stanął rozgniewany
Na wielkiey sali, nic niespodziewany.