„Iam — pry — iest Sułtan, a kto mu to zadał,
Żeby uciekał, ma się tego sprawić
Y łże, iako pies, ten kto to powiadał!
A gotów tego y ręką poprawić:
Góry w równinie z gęstych trupów składał,
Ze krwie wylaney mógł rzeki zastawić!
W nieprzyiacielskiem obozie się biie,
Tak to ucieka? y tak się to kryie?
Ieśli się taki naydzie między wami
Zdrayca oyczyzny y z tem się odkryie,
Że chce odkupić pokóy trybutami —
[Odpuść, o królu] wnet pozbędzie szyie!
Pierwey się wilcy pogodzą z owcami
Y z gołębiami w iednem gniaździe źmiie,
Niż chrześciańskie przemierzłe narody
Do iakiey kiedy z nami przydą zgody“.
Kiedy to mówił — trzymał się za krzywą
Szablę, a groził iadowitem wzrokiem.
Wszyscy umilkli na mowę straszliwą
Y z wylęknionem na dół pośli okiem.
Potem z łaskawszą y nie tak gniewliwą
Twarzą — do króla kwapionem szedł krokiem:
„Nie trwóż — pry — więcey, wielki królu, sobą,
Wielki posiłek, gdy Soliman z tobą“.