Aladyn się zwał, co w ten czas panował,
Tyran okrutny y wielkiey srogości,
Ale wiek zeszły trochę go hamował,
Że z pierwszey nieco spuścił okrutności.
Ten wiedząc, że iuż Goffred następował,
Y że pod miasto szedł bez wątpliwości,
Dawny strach z nowem podeyźrzeniem dwoi,
Y nieprzyiaciół y swoich się boi.
Różną miał wiarę w mieście: bo obrzędy
Mnieysza i słabsza miała Chrystusowe,
Ale więtsza część zachowała błędy
Y Bogu zmierzłe sny Machometowe.
Zostawszy królem po wszem państwie wszędy
Dań y pobory ustawował nowe,
Ale z nich swoie wyzwolił pogany.
A na biedne ie włożył chrześciany.
Ta myśl — okrutność iego przyrodzoną,
Którą iuż była oziębła za laty —
Teraz ożywia y nienasyconą
Krwie chciwość wznawia: tak wąż, kiedy szaty
Pierwsze y skórę złoży pochodzoną,
Srożeie barziey; tak y lew kudłaty,
Chowany w domu, kiedy go uderzy,
Do przyrodzoney swey srogości mierzy.