Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/75

Ta strona została przepisana.
56.

Emaus miasto tak daleko kładą
Od Ieruzalem: kiedy wyieżdżaią
Ze wschodem słońca — choć nie spieśnie iadą —
Gdy biie dziewięć, właśnie przyieżdżaią.
Naszy się cieszą, że swych nie odiadą,
Wszyscy się kwapią, wszyscy pospieszaią,
Ale południe iż iuż było blisko,
Kazał tam Goffred obrać stanowisko.

57.

Zaczem namioty świetne rozbiiali,
A wieczór też iuż prawie następował,
Kiedy dway iacyś w obóz przyiachali;
Że cudzoziemcy — stróy sam pokazował,
Że przyiaźń niosą — tak się domyślali,
Tak sobie o nich każdy obiecował.
Króla z Egyptu byli to posłowie,
Wprzód szły osoby, a pozad giermkowie.

58.

Ten, co wprzód idzie, Aletem go zową:
Z barzo podłego oyca urodzony,
Ale dowcipem y słodką wymową
Urósł u dworu y był podwyższony;
Co chciał, to wszytko przewiódł swoią głową,
Chytry, obrotny, fortelny, ćwiczony.
A tak potwarzy swoie udać umiał,
Że drugi skargę za chwałę rozumiał.