Kiedy się tak w nich serdeczna krzewiła
Radość y szczęścia dalszego otucha,
Po niey w nabożne myśli nastąpiła
— Pełna pokory Bogu miłey — skrucha.
A bez wątpienia sama to sprawiła
Łaska Świętego w twardych serca Ducha:
Nie śmie wzrok śmiele patrzyć upłakany,
Tam, kędy odniósł Bóg śmiertelne rany.
Ciche wzdychanie, słowa przerywane.
Łzy a łykanie tylko słyszeć było;
Iako więc czynią, którzy zfrasowane
Serca swe maią — y zaraz im miło.
Taki dźwięk czynią lasy rozdymane
Od wolnych wiatrów y kiedy ruszyło
Z nienagła morze ciche wałów słonych,
O skałę, albo o brzeg odtrąconych.
Pierwszy wodzowie idą nogą bosą,
Co widząc drudzy, także też czynili;
Y kit y pierza u czapek nie niosą,
Iedwab y świetne stroie porzucili.
O odpuszczenie grzechów Boga proszą,
Serca y myśli górne poniżyli,
A ieśli z płaczu które słowo gwałtem
Mógą przemówić — mówią takim kształtem: