Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/92

Ta strona została przepisana.
8.

„Tuś na tem mieyscu raczył, Wieczny Panie,
Krew swą przelewać, tuś raczył omdlewać,
A ia, o grzeszny, teraz patrząc na nie
Niegodnem okiem, nie mam łez wylewać?
O wielka złości, o zapamiętanie!
Czegóż się więcey po tobie spodziewać,
Kamienne serce, ieśli się nie ruszysz,
Ieśli się teraz od żalu nie kruszysz?“

9.

Na ten czas w mieście, co z naywyższey wieże,
Co wszytkie strony z góry odkrywała,
Ieden kurzawy z daleka postrzeże,
Która się, iako chmura iaka, zdała;
Właśnie tak, gdy się na deszcz wielki bierze,
Błyskawica się po niey przebiegała.
Lecz blask, który z zbróy świetnych wyskakował,
Konie y ludzie potem ukazował.

10.

Ten pocznie wołać: „O iaki z kurzawy,
O iaki z prochu obłok widzę z góry!
Iako naypręcey mieycie się do sprawy,
Straży zawodźcie, opatruycie mury,
Iuż teraz inszey nie trzeba zabawy;
Podnoście wałów, zaprawuycie dziury,
Patrzcie, iaki tam proch idzie do nieba,
Nieprzyiaciel to, do zbróy się mieć trzeba!“