Ledwie te słowa do nich wymówiła,
Kiedy się stroną rota ukazała,
Co stado owiec y bydła pędziła
Y do obozu nazad się wracała.
Na rączem koniu zaraz poskoczyła,
Y z rotmistrzem się — co w przód szedł — potkała:
Gard był rotmistrzem, człowiek wielkiey siły,
Lecz iego siły małe ku niey były.
Zbiła go z konia na pierwszem potkaniu,
Co y poganie y naszy widzieli;
Że się im w onem pierwszem harcowaniu
Zdarzyło dobrze — za szczęście to mieli.
Tak mężnie naszych w onem uganianiu
Gromiła, że się oprzeć ani śmieli,
Co raz to barziey z swemi nacierała,
Y może tak rzec, że na nich iechała.
Tak nasi korzyść zdobytą stracili,
Co im sromoty więcey przyczyniło.
Toli na wzgórek sprawą ustąpili,
Gdzie iakokolwiek mieysce ich broniło.
Goffred w tym kinie: niechay ich posili
Tankred — co iemu słyszeć było miło,
Iako więc piorun wypada z obłoku,
Tak na nich natarł y przyskoczył z boku.